Tak sobie siedze...
Tu włączone GG, tu czat...
Nikogo ciekawego jak zwykle nie ma, tylko gadają o imprezach, melanżach, itp... juz mnie powoli krew zalewa jak tego słucham.
A moi znajomi są nad jeziorkiem. Mogłem jechać... ale... coś nie "w sosie" jestem.
Nieogolony, zaspany... yhhh.
A w sumie to... chyba nie mam co żałować, bo od 2 godzin nie ma słońca i zerwał sie lekki wiatr.
Dobija mnie jedna rzecz.
Ludzie sie juz za bardzo przyzwyczaili do mojego stylu, do tego jaki jestem i jak spędzam czas.
I np. kiedy wychodze pojeździć na rowerze... to dosłownie takie gały na mnie wytrzeszczają, jak bym... nie wiem... uciekał z domu :
Albo pamietam jak mnie z dziewczyna zobaczyli... heh... aż nie wiedzieli co powiedziec, nawet tego nie komentowali (co niektórzy).
"Boję" sie jak mnie zobaczą spacerującego po osiedlu ;) Bo u nas niestety, mało jest osób które lubią wyjść na świerze powietrze. Oni raczej wolą wdychać pewne "zielone" powietrze...
Miałem pojechać do takiego jednego parku, ale... heh... tak dawno tam nie byłem, ze... nie wiem jak dojechać :(
Ostatni raz byłem tam z panną M. ...we wrześniu bodaj że :/
A wcześniej... dokładnie rok temu, z panną B.
ehhhhh... wole nie wracać do tych wspomnień.
Ciekawe czy... gdybym dostrzegł samotną dziewczynę, siedzącą na ławce, wpatrzoną w jeden punkt, niby czekającą na kogoś... podszedł bym i zagadał ?
hmmmmmm...
Dodaj komentarz