wiersz
Jesienny pan
"Siedział na mokrym krawężniku,
zawieszony myślą między liściem,
strąconym z drzewa,
jesiennym deszczem,
a mokrą kostką rynsztoku,
najstarszego na świecie miasta.
Twarz mu błyszczała wilgotnym smutkiem,
a liść ... był piękny i martwy,
szarpany wiatrem bronił się przed,
potokiem brudnej deszczówki,
rwącej wartko wyślizganym brukiem,
do morza wiecznej mądrości.
Szary bezsilny jesienny pan,
z rozpaczą w szklistym wzroku,
słał mu otuchę myśli,
rozgrzanych wspomnieniem lata,
ale liść był zbyt ciężki,
bezlitosnym przeznaczeniem.
Woda w dole niosła tysiące takich jak on,
liściastych istnień brzemiennych,
mokrym ciężarem deszczowej jesieni,
wkrótce i on bezwolnie,
wplótł się w strumień łez i znikł,
wchłonięty czeluścią ulicznego ścieku.
Jesienny pan długo jeszcze,
siedział na mokrym krawężniku,
z dusza przylgniętą do wizerunku,
liścia odchodzącego w nicość,
brudna woda pieściła mu stopy,
twarz błyszczała wilgotnym smutkiem ."
Autor: Bolesław Łucki