I have a dream...
Studia, jakiś wykład, prowadzący wręcza kilku osobom ksiązki (pewnie aby czytały na głos), ma ich kilka, w sali jest kilkaset osób, wybiera po dwie osoby... trafia i na mnie.
dalej...
Chyba akademik, widzę dziwnych ludzi, znajomych z dzieciństwa, aktorów (?), piosenkarzy (?), i innych których teraz już nie pamiętam, każdy z kimś rozmawia, albo we dwoje, albo w grupie, chodze sam i patrzę na nich.
dalej...
Chodzę sam po korytarzu, niektóre drzwi do pokojów otwarte, ludzie siedzą w grupach, rozmawiają, śmieją się, inni grają w coś na komputerze.
Czy nawet sen musi być rzeczywistością?
Cholera...