ile kosztujesz, życie
Mój brat siedzi w Danii, wyjechał ponad pół roku temu. Trzy osoby z mojej ulicy także są za granicą, kolejne 2-3 szykują się do wyjazdu. Jedyną rzeczą jaka pcha ludzi za granicę, są oczywiście pieniądze. Dopiero później myśli się o innych sprawach. Czy to źle czy dobrze... zależy. Właściwie, to nie znam osób, które wróciłyby do kraju z dużymi pieniędzmi, a następnie ułożyły sobie tutaj życie. (Ja ogólnie znam mało osób, tak wspominając na marginesie.) Większość z nich jak wraca, to odrazu bierze się za wydawanie, czyli imprezy, dziwki, pijaństwo, narkotyki, itp. Najdziwniejsze jest to, że dzisiaj właśnie takich ludzi się szanuje. Przynajmniej w życiu, jakie mnie otacza. To o nich się mówi, to ich się podziwia i zazdrości, każdy patrzy na nich jak na ludzi sukcesu, złego słowa na nich nie powiedzą, bo przecież nie wypada.
Z drugiej strony, nie od dziś wiadomo, że pieniądze rządzą każdym człowiekiem, każdego można kupić, dlatego, że za wszystko trzeba płacić. Ale ludzie wciąż mówią inaczej, za wszystko dziękują bogu, kobiety mówią, że wygląd i pieniądze się nie liczą. Tak śmiesznie to z boku wygląda, kiedy dziewczyna tak walecznie wypiera się w/w faktów, a później płacze, bo zarobiony i piękny typ lata już z inną, która sprytnie dała dupy efektownie wiążąc jego penisa na smyczy, a biedna dziewczyna nie może tego zrozumieć, myśli, że była zbyt w porządku wobec siebie, a za mało "wporzo" dla bogatego zioma, teraz wszystko przepadło, więc co, trzeba się dostosować i drugim razem być szybszą.
Zgubione dusze, znałem ich kilka.
Nie mam w życiu jakiegoś... wzoru, ideału, celu, otacza mnie beznadziejność i złość, otacza od lat, więc już tym przesiąkłem. Kiedy na to wszystko patrzę, mam ochotę wrosnąć w ziemię, jak drzewo, zdala od wszystkiego, dlatego, że nie wiem w którą stronę iść.
Przecież w życiu musi chodzić o coś więcej, niż tylko pieniądze, chlanie, łatwe życie i imprezy.
Tam... tam musi coś być...
Chciałbym w końcu spojrzeć w tym dobrym kierunku. Zostało coraz mniej czasu.