Czasami jak idę przez miasto, itp. i widzę mknący, fajny, "wybajerzony" samochód (tzw. "fure"), a w środku koleś w wieku 18-25 lat, to nieraz wyobrażam sobie za kierownicą siebie. Ale po 2 sekundach wraca mi na szczęście świadomość...
Nie znam żadnego chłopaka mojego pokroju, co rozbijałby się luksusowymi i sportowymi autami. Takie coś, to przecież tylko przejaw snobizmu i przedłużenie penisa. Wiadomo, że samochód pokazuje między innymi zasobność portfela, tzn. w przypadku tych kolesi - portfela ich rodziców. A przyjeło się na tym świecie, że ten kto ma kase - ma władzę. A kobiety lubią czuć się bezpieczne.
Ale to wszystko jest niewyobrażalnym nieporozumieniem !
Kilku kolesi, których znam, a którzy wożą się takimi furami, nie ma pojęcia o traktowaniu kobiet. Oni patrza tylko na te, co dają dużo, szybko i wszędzie. A tzw. zwykłe dziewczyny, to... obiekty ich żartów.
Wspomniane bezpieczeństwo, jest budowane wyłacznie na papierkach z nominałem.
Podmiotem moich dygresji są oczywiście Ci "bogaci", "szanowani" i "piękni".
Nic nikomu nie zazdroszcze. Tylko cały czas mnie ciekawi, czy Ci ludzie wiedzą jeszcze co to prawdziwa miłość, poświęcenie sie dla dobra czegoś, umiar czy uczciwość ?
Albo... jakie to byłoby życie... 5 lat studiów z góry opłacone, zakupy co 2 dni w ADIDASie, większość marzeń na wyciągnięcie ręki, co impreza to panienka, a za plecami kilka innych, które spisują swoje wspomnienia w papierowych pamietnikach : "znów na mnie spojżał... a wieczorem płakałam, bo widziałam go z inną", nie martwić się nigdy o nic, mieć super płatną prace, zarabiac tyle, że starczyłoby na 20 żyć, jedynym problemem byłaby kwestia "ile wyciągnąć dziś z konta? tysiąc zł czy osiem tysięcy?" itp. itd. itp. itd. itp. itd. itp. itd....
hmmm, nie,
to nie byłoby życie. O co tu walczyć? czemu się poświęcać? co poznawać?
Skoro wszystko się ma...
Bez sens.
Wydawałoby sie, że skoro za wszystko w życiu trzeba płacić, to ten, który ma więcej środków do płacenia za to wszystko, jest "lepszy", "doskonalszy" itp. ?
Może i by tak było, w świecie bez pokus.
Ale w tym świecie istnieją pokusy, które na szczęście dają wyraźne rozgraniczenie, co jest dobre, a co jest złe, co ludzie powinni robić za pieniądze lub dla pieniędzy, a czego nie powinni robić, itp.
Np. wszystkie wojny, konflikty, strajki, manifestacje, itp. w wiekszości podyktowane sa również kwestią pieniądza.
Mały przykładzik, dla kontrastu z innej beczki : amerykańska liga koszykarzy z kilkudziesięcioletnią tradycją. 20-latki w rok zarabiają tam tyle, ile moj ojciec nie zarobiłby przez 800 lat. I ta cała liga ma czelność, żądać dla siebie jeszcze większych kontraktów, jeszcze więcej pieniędzy, bo inaczej grożą wstrzymaniem rozgrywek. Czy w takim momencie, oni mają przed oczami cała, piękną, przepełnioną ogromną pracą, historię tego sportu?
Nie.
Przed oczami mają tylko zielone $
Mają w dupie kibiców, legendy, które budowały tą cała lige przez lata, w pocie i łzach. Liczy się tylko kasa. I to jak najwięcej. Niektórzy mają już jej tyle, że mogliby wykupić całe miasta, a nawet małe państwa.
Ale nie, oni chcą więcej.
No i tak to jest. Nie pisze o tym wszystkim, bo mnie żal ściska, że nie mogę poużywać życia, tak jak Ci, o których tu pisalem od początku.
Tylko po prostu... świat niedługo wykupi sam siebie.
Skoro dziś można za pieniądze kupić życie (i śmierć), seks, miłość, znajomych, zdrowie, no i dosłownie chyba wszystko... to co będzie za 1000 lat ?
Trywialny świat.
Czasami musze się takimi rzeczami poprzejmować.
Ale na szczęście są bardziej przyjemne rzeczy, do myślenia... do robienia... ;-)
PS. ten blog skończył 2 lata :O